Bankocen, czyli era banków centralnych. Pełny obraz Kuczyńskiego

Ceny paliw notują rekordowe poziomy
Ceny paliw notują rekordowe poziomy, fot. East News
Podwyżka stóp procentowych przez RPP nie będzie miała na razie żadnego wpływu na inflację. Zazwyczaj ma po około sześciu miesiącach, ale i tego też trudno oczekiwać przy tak dziś wysokiej inflacji i niskich stopach. Ostudzone za to zostały oczekiwania inflacyjne, co pomoże złotemu.

Po korekcyjnym wrześniu na rynkach akcji w październiku wszystko wróciło na dawne tory. Indeksy giełdowe rosły w oczekiwaniu na kończący rok tradycyjny efekt zwany „rajdem św. Mikołaja”. Medialne tytuły robiły przede wszystkim posiedzenia ECB, FOMC i RPP, podczas których podejmowano decyzje o polityce monetarnej. W zasadzie tylko Rada Polityki Pieniężnej (RPP) zaskoczyła, o czym niżej. 

Mówi się, że żyjemy w antropocenie, czyli w erze kształtowania oblicza Ziemi przez człowieka, ale na rynkach i w gospodarce z pewnością mamy „bankocen”, czyli erę panowania banków centralnych. Odbył się też sezon prezentacji raportów kwartalnych przez spółki, co tradycyjnie pomagało obozowi byków w USA.

Teoretycznie istotne było to, co na swoim posiedzeniu postanowi Europejski Bank Centralny (ECB), ale wszyscy wiedzieli, że nadal nie zrobi nic i będzie podtrzymywał skalę skupu aktywów oraz twierdził, że wzrost inflacji (w Niemczech wstępny odczyt za październik to już 4,5 proc.) jest tymczasowy. 

Konferencja prasowa Christine Lagarde, szefowej ECB, nie wniosła niczego nowego do obrazu sytuacji. Lagarde twierdzi, że co prawda będzie się utrzymywała dłużej niż tego oczekiwano, ale w średnim terminie (?) wróci do celu inflacyjnego banku. Potwierdziła, że najpewniej w marcu zakończy się „pandemiczny” skup aktywów. Wszyscy czekają na grudniowe posiedzenie, które podobno może być przełomowe. 

Amerykański Fed, czyli w tym przypadku Federalny Komitet Otwartego Rynku (FOMC) też nie zaskoczył. Oba te organy regulacyjne (ECB i Fed) mają jedną zasadę (którą odrzuca Adam Glapiński, prezes NBP) – nie zaskakiwać rynków i przedsiębiorców. Na początku  listopada FOMC opublikował komunikat i odbyła się konferencja prasowa Jerome Powella, szefa Fed. Wszyscy wiedzieli, że Fed zacznie zmniejszać skalę zakupu aktywów i to nie była niespodzianka. Niespodzianką mogłoby być zaostrzenie retoryki w komunikacie i podczas konferencji prasowej. Nic takiego nie nastąpiło. 

Fed od listopada zacznie zmniejszać zakupy aktywów z rynku (ze 120 mld dol. miesięcznie o 15 mld dol. miesięcznie) tak, aby w środku 2022 r. cały program zakończyć. Jerome Powell nadal twierdzi, że inflacja jest tymczasowa (i może mieć rację), a gospodarka rozwija się w dobrym tempie. Powiedział też, że ograniczenie skupu aktywów nie może być traktowane jako zapowiedź szybkiej podwyżki stóp. W tych wypowiedziach wtórował temu, co wcześniej mówiła Christine Lagarde. 

Powell raczej zostaje

W sumie nihil novi sub sole i to tak ucieszyło inwestorów, że czołgające się przed komunikatem FOMC w pobliżu poziomu neutralnego indeksy błyskawicznie ruszyły na północ (z największym wpływem spółek wysokich technologii), kończąc sesję nowymi rekordami. Na innych rynkach doszło do reakcji dość dziwnej, bo zróżnicowanej i do tego zmienność była chwilami oszałamiająca.

Na przykład ropa taniała dlatego, że mocno wzrosły zapasy ropy i destylatów w USA oraz dlatego, że w końcówce listopada wznowione zostaną rozmowy Iran–reszta świata. To ostatnie rynek wiedział już dawno temu, ale wtedy nie reagował. Mówiono też, że USA wywierają presją na OPEC+ (chodziło o zwiększenie produkcji powyżej wcześniejszych zapowiedzi), ale OPEC się nie poddał. Twierdzono też, że USA może zagrozić wyprzedażą rezerw ropy (co chwilowo przeceniło ropę), ale wpływ tej pogróżki szybko znikł, bo USA ją wycofały, a cena ropy wróciła w okolice 85 dol. za baryłkę. 

W USA nagłówki robiła informacja o tym, że Kongres przyjął program odbudowy infrastruktury (1 bln dol/7 lat.) i ma przyjąć program socjalny (1,75 bln dol.). Myślę, że więcej niepokoju mogła zrodzić informacja o tym, że Lael Brainard, gubernatorka Fed, odbyła w Białym Domu rozmowę o ewentualnym zastąpienia Jerome Powella na fotelu szefa Fed. 

Rynek nadal jednak uważa, że Powell zostanie ponownie nominowany na to stanowisko (70 proc. prawdopodobieństwa), ale niewielki niepokój ta wizyta zrodziła. Renominacji Powella, któremu kadencja upływa już w pierwszym kwartale 2022 r., pomogłaby na chwilę rynkowi akcji. Nominacja rywalki zaszkodziłaby, ale nie na długo. Podobno decyzję prezydenta Bidena poznamy tuż przed Świętem Dziękczynienia.

Aktualizacja: Już...

 

Ten artykuł jest dostępny
tylko dla zalogowanych

Zaloguj się Zarejestruj

Kontakt

My Company Polska wydanie 12/2021 (75)

Więcej możesz przeczytać w 12/2021 (75) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ