Dla każdego coś trudnego

Dla każdego coś trudnego
68
8–9 mld zł – tyle pieniędzy ze środków unijnych, według już zapowiedzianych konkursów, ma być rozdzielone na działalność badawczo-rozwojową firm w 2016 r. Paleta funduszy, działań i poddziałań, z których będą one pochodziły, jest tak szeroka, że każdy, kto planuje inwestować w innowacyjne badania, znajdzie coś dla siebie. Jednak zdobycie tych pieniędzy łatwe nie będzie.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 2/2016 (5)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Największym programem, z którego można pozyskać środki na badania i rozwój, jest Program Operacyjny Inteligentny Rozwój (POIR). Uruchomiony wiosną 2015 r. jest w zasadzie rozwinięciem Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka (POIG), znanego z poprzedniej perspektywy finansowej (2007–2013). W 2016 r. w ramach konkursów POIR, w których mogą wziąć udział przedsiębiorcy, do rozdania będzie ponad 6,8 mld zł. 

Podobnie jak w przypadku jego poprzednika na program ten składa się cały wachlarz działań, ale tym razem, i to jest niezwykle ważna różnica, większy nacisk położono na prowadzenie konkretnych projektów badawczych i wdrażanie wyników badań, natomiast mniejszy – na inwestycje w infrastrukturę badawczą. Druga istotna różnica to uproszczone wymagania formalne, przy jednoczesnym podwyższeniu oczekiwań co do poziomu zgłaszanych projektów. W wielu działaniach POIR, analogicznych do tych prowadzonych wcześniej w POIG, wyraźnie podniesiono poprzeczkę. 

Dobrze to pokazuje wizytówka tego programu, jaką jest pierwsze, uruchomione w maju 2015 r., i najbardziej uniwersalne Poddziałanie 1.1.1 „Badania przemysłowe i prace rozwojowe realizowane przez przedsiębiorstwa”, znane jako „szybka ścieżka”. Prowadzące nabór Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR) sporo zrobiło, by zachęcić przedsiębiorców do wzięcia w nim udziału, niemniej same projekty selekcjonuje bardzo ostro. 

Zasady tego naboru są elastyczne – trwa on w zasadzie na okrągło. W konkursach mogą startować firmy ze wszystkich branż, bo w praktyce nie ma ograniczeń zakresu tematycznego projektów. Co prawda, muszą się one wpisywać w jedną z tzw. Krajowych Inteligentnych Specjalizacji, ale tych jest tyle i są tak szeroko zdefiniowane, że dla większości przedsiębiorców nie stanowi to problemu. Osobne konkursy zostały zorganizowane dla małych i średnich firm, a osobne dla dużych. Ich uczestnicy szybko otrzymują decyzję i dopiero po pozytywnej ocenie muszą dostarczyć większość wymaganych dokumentów. 

Zainteresowanie tymi konkursami jest bardzo duże. W ciągu 7 miesięcy, odkąd program wystartował, wnioski składało miesięcznie od 140 do ponad 300 firm. Niestety, pozytywnie rozpatrywanych jest zaledwie 10–12 proc. projektów. 

– Jest trudniej niż było w POIG – mówi Marcin Kotewicz z firmy doradczej Idea­zone. – Większe są wymagania co do „przełomowości” pomysłów. Oceniający oczekują projektów, które będą się różniły od tego, co jest na świecie, i nie tylko będą nowe i mocno zorientowane technologicznie, ale jednocześnie przyniosą firmie trwałą przewagę konkurencyjną. 

Wysokie oczekiwania to oczywiście nic złego. Gorzej, że jak wskazuje wielu ekspertów, wątpliwości budzi subiektywność oceniania wniosków. – Trudno czasem zrozumieć, według jakiego klucza jedne projekty są opiniowane pozytywnie, a inne odrzucane. Chociaż wymagana dokumentacja jest prostsza niż wcześniej, niełatwo przewidzieć, które pomysły przejdą selekcję pod względem merytorycznym – mówi Michał Dąbrowski z European Projects Group. 

Łatwiej w RPO?

Wygląda na to, że NCBiR chce być bardziej restrykcyjne niż Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości (która odpowiadała za podobne projekty w przypadku POIG) i stosuje zdecydowanie gęstsze sito. Pytanie, czy w efekcie pieniądze zostaną, zgodnie z intencjami, wydane lepiej czy też, jako niewykorzystane, będą musiały być oddane. Choć może są to jeszcze przedwczesne obawy. 

Jedną z najistotniejszych barier w dostępie do tych środków jest wysokość progów w poszczególnych działaniach POIR, czyli minimalna wartość projektów, które mogą się starać o dofinansowanie. W przypadku Poddziałania 1.1.1 próg dla małych i średnich firm wynosi 2 mln zł, a dla dużych – 12 mln zł. Jeśli chodzi o Poddziałanie 1.1.2 „Prace B+R związane z wytworzeniem instalacji pilotażowej/demonstracyjnej” (tzw. Demonstrator) – minimum to aż 5 mln zł. 

Dla przedsiębiorstw, które chciałyby realizować projekty mniejsze (choć nie tylko dla nich), interesującą alternatywą mogą być Regionalne Programy Operacyjne (RPO). Tam progi są dużo niższe. Problem z RPO jest jednak taki, że nie we wszystkich województwach przewidziano pieniądze na B+R dla przedsiębiorstw, a do tego zdecydowana większość tych programów jest spóźniona. Niemniej doradcy, przypominając o tych zastrzeżeniach, zazwyczaj bardzo zachęcają do skorzystania z tej opcji. 

– Mali i średni przedsiębiorcy powinni przede wszystkim szukać możliwości wsparcia w ramach programów regionalnych, bo one stwarzają naprawdę duże możliwości – mówi Michał Dąbrowski. 

Podstawowy powód, dla którego tak często mogą być one lepszym rozwiązaniem, jest prosty – zdecydowanie mniejsza konkurencja. Nie jest to jednak jedyny atut. – Tym, co odróżnia konkursy regionalne od krajowych, jest również to, że w regionalnych często można łączyć budowanie infrastruktury badawczej z realizowaniem projektu celowego – podpowiada Aldona Janicka-Śmidowicz z firmy doradczej ECDF. 

O czym warto pamiętać, ubiegając się o środki z RPO? Ważnym wymaganiem, które może zmniejszać ich dostępność dla części firm, jest to, że projekty muszą wpisywać się w jedną z regionalnych inteligentnych specjalizacji danego województwa. Tymczasem, inaczej niż w przypadku programów ogólnokrajowych, tu liczba inteligentnych specjalizacji jest ograniczona i dla firm prowadzących nietypową dla regionu działalność może to być realna bariera. 

Kolejną po Regionalnych Programach Operacyjnych alternatywą dla POIR, choć dostępną tylko dla przedsiębiorstw działających we wschodnich regionach kraju, jest Program Operacyjny Polska Wschodnia (w poprzedniej edycji w ogóle nie zakładał wspierania biznesu). Na 2016 r. zaplanowano w nim rozdzielenie 120 mln zł na „wdrożenie wyników prac B+R służących stworzeniu innowacyjnych w skali kraju produktów lub usług” (Poddziałanie 1.3.1.). To pierwsze pieniądze na taki cel z tego źródła. Przewidziano dwa konkursy dla firm, a pierwszy zostanie ogłoszony już w maju. 

W sumie, na dofinansowanie prac badawczo-rozwojowych w Regionalnych Programach Operacyjnych, po podliczeniu zapowiedzianych w nich konkursów na 2016 r., uzbiera się ok. 1,3–1,5 mld zł. Dodajmy do tej kwoty pieniądze przeznaczone w RPO na inwestycje firm w infrastrukturę B+R (kolejne ponad 500 mln zł) oraz fundusze z PO Polska Wschodnia (120 mln zł), a okaże się, że dla potencjalnych beneficjentów przewidziano więcej środków niż w ramach „szybkiej ścieżki”. A biorąc pod uwagę, że w programach regionalnych są niższe wymagania, jeśli chodzi o minimalną wartość projektu, to pieniądze te niewątpliwie wesprą dużo szerszą grupę małych i średnich firm. 

Jak pozyskać dofinansowanie

Niezależnie od tego, z którego programu przedsiębiorstwo postanowi skorzystać, można wskazać kilka aspektów, które mogą ułatwić zdobycie środków. Jeśli chodzi o firmy, które jeszcze nie mają doświadczenia w pozyskiwaniu funduszy na badania i rozwój, pierwszym krokiem powinno być zastanowienie się nad własną strategią rozwoju opartą na innowacjach. Ważne, by nie ograniczać się tu do rozwiązań pozyskanych z zewnątrz. 

– Często firmy nie dostrzegają swoich atutów. Warto przyjrzeć się temu, jaki mamy potencjał: co robimy w sposób wyjątkowy, co nas odróżnia. Można tu podjąć współpracę z rzecznikami patentowymi w celu ochrony swoich rozwiązań. Jeśli nasz potencjał jest niewystarczający, to rozwiązaniem jest poszukanie współpracy z instytucjami naukowymi. Tyle że to wymaga czasu, więc im wcześniej się za to weźmiemy, tym lepiej – radzi Aldona Janicka-Śmidowicz.

Do składania wniosków o dofinansowanie trzeba się również przygotować pod kątem organizacyjnym. Dobrze mieć skompletowany zespół ekspertów – a przynajmniej podpisane umowy lub listy intencyjne w przypadku osób kluczowych dla realizacji projektu. Opisując go, należy wyeksponować sensowność i opłacalność przedsięwzięcia. 

– Trzeba przekonać oceniających, że to, co wnioskodawca planuje, jest nie tylko innowacyjne i przełomowe, ale również, że w wyniku projektu powstanie biznes oparty na mocnych fundamentach – tłumaczy Marcin Kotewicz. 

Oceniający wnioski uważnie przyglądają się zawartemu w nich uzasadnieniu rynkowemu: czy rzeczywiście istnieją potrzeby, na które projekt odpowiada; czy grupa docelowa została zbadana pod kątem skłonności do skorzystania z planowanego produktu lub usługi; czy na te ostatnie jest wystarczający popyt; czy cena została wiarygodnie zweryfikowana; czy wiadomo, jakie zagadnienia technologiczne musi rozwiązać projekt oraz czy zostały uwzględnione wszystkie zasoby niezbędne do jego realizacji. Na wszystkie te pytania wnioskodawca powinien udzielić przekonującej odpowiedzi. Stąd warto zainwestować czas w porządne przygotowanie uzasadnienia projektu. Szczególnie duże znaczenie ma to w przypadku takich działań, jak „szybka ścieżka”, gdzie konkurencja jest duża, a oczekiwania oceniających bardzo wysokie.

Trzeba też uważać na pewne pułapki. Jedną z tych, w które niedoszli beneficjenci najczęściej wpadają przy projektach badawczych, jest niewłaściwe rozgraniczenie we wniosku badań przemysłowych i prac rozwojowych. W czym rzecz? Ta pierwsza kategoria, mówiąc w znacznym uproszczeniu, obejmuje działania polegające na zdobywaniu nowej wiedzy (np. pierwszy, surowy prototyp), a ta druga – na zastosowaniu wiedzy już pozyskanej (w środowisku bardziej zbliżonym do rzeczywistego, np. prototyp kompletny, pilotażowy). Wydatki na badania przemysłowe są refundowane w większym stopniu niż na prace rozwojowe. Przedsiębiorcy, chcąc uzyskać jak najwyższe dofinansowanie, czasem naciągają te kategorie, co kończy się tym, że jeśli oceniający coś takiego zakwestionują, wniosek zostaje odrzucony. 

Warto wreszcie pamiętać, że równie ważne, jak samo uzyskanie dofinansowania projektu, jest późniejsze jego rozliczenie tak, by pieniądze faktycznie wpłynęły na konto beneficjenta. – Proces rozliczenia projektu jest skomplikowany, długotrwały i trzeba mieć do niego sporo cierpliwości – mówi Michał Dąbrowski. 

Cierpliwość będzie potrzebna m.in. wtedy, gdy, już po zakończeniu projektu, trzeba będzie odpowiadać na szereg pytań instytucji zarządzającej lub pośredniczącej, dotyczących także rzeczy, które przedsiębiorcy wydają się oczywiste, wręcz banalne. Takie przynajmniej doświadczenia ma wielu beneficjentów poprzednich programów unijnych. O tym, czy coś się tu zmieniło w obecnej per­spektywie, przekonamy się dopiero za jakiś czas. Lepiej jednak zbytnio na tę zmianę nie liczyć. 

My Company Polska wydanie 2/2016 (5)

Więcej możesz przeczytać w 2/2016 (5) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie