Najtrudniejszy sport świata [WYWIAD]

Adrian Meronk
Adrian Meronk, fot. materiały prasowe
Na dobry wynik składa się mnóstwo czynników: technika, strategia, psychika, kondycja. Golf, jak mało który sport, uczy cierpliwości i pokory – mówi Adrian Meronk, najlepszy polski golfista.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 8/2021 (71)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Kuba Dobroszek: Jakie masz pierwsze wspomnienie z dzieciństwa związane z golfem?

Adrian Meronk: Tym sportem zainteresował mnie ojciec, również golfista. Podobno kiedy miałem trzy lata i pierwszy raz wziąłem do ręki kij golfowy, to skończyło się rozbiciem szyby w domu. Później bardzo długo trenowałem wszelakie dyscypliny drużynowe – piłkę nożną, siatkówkę czy koszykówkę – więc sport był obecny w moim życiu w zasadzie od zawsze.

A jednak zostałeś golfistą. Dość nietypowy wybór w kraju, w którym co drugi chłopak chce być jak Robert Lewandowski, a siatkarska reprezentacja jest w ścisłym topie od wielu lat.

Sporty drużynowe nie do końca mi odpowiadały, bo bardzo się irytowałem w momentach, kiedy ktoś mi nie podał lub nie wystawił piłki. Poza tym kiepsko radziłem sobie ze zgrzytami i różnicami zdań w drużynie. W golfie takich sytuacji nie ma, jesteś zależny wyłącznie od siebie, a wszystko rozgrywa się w twojej głowie. Uczysz się pokory i cierpliwości.

Czy to sport, który wymaga wielu wyrzeczeń?

Moim zdaniem golf to najtrudniejszy sport na świecie, jest niezwykle wymagający. Na dobry wynik składa się mnóstwo czynników: technika, strategia, psychika, kondycja. Obecnie konieczne jest również solidne przygotowanie fizyczne, bo kiedy turniej trwa np. cztery dni, a my każdego dnia przechodzimy do 14 km – w pełnym skupieniu, maksymalnie skoncentrowani – to człowiek może się zmęczyć. Nie zapominajmy również o tym, że zamachy wymagają doskonałej koordynacji całego ciała, napięte są niemal wszystkie mięśnie.

Powszechne postrzeganie golfa wygląda zupełnie inaczej.

To się zmieniło w zasadzie w ostatnich latach, więc rzeczywiście wciąż pokutuje obraz golfisty, którym jest starszy pan z brzuszkiem, grywający wyłącznie rekreacyjnie. Ale jeśli spojrzysz na najlepszych obecnie golfistów na świecie, to zauważysz prawdziwych atletów. Ten sport się stale rozwija, jeśli chcesz osiągać sukcesy, to musisz o siebie dbać.

Jak ważna jest psychika? Podobno golf to „gra błędów”.

Błędy podczas meczu są nieuniknione, kluczowe jest ograniczenie ich do minimum. Jeśli nie potrafisz się od tych potknięć odciąć – wciąż je przeżywasz, analizujesz, nie możesz pogodzić się ze złym zagraniem – to nie będziesz regularnie zwyciężać. Ponadto niezwykle istotna jest strategia, która ściśle łączy się z mentalnością. Golf jest jak szachy, tyle że na trawie.

Zanim zacząłeś profesjonalną karierę, zapewne miałeś pewne wyobrażenia – o sporcie i o środowisku golfowym. Jak one wypadły w zetknięciu z rzeczywistością?

Kiedy zdecydowałem, że chcę podążać w kierunku zawodowstwa, to skrupulatnie śledziłem wszystko to, co działo się wokół golfa: czytałem informacje, poznawałem sylwetki zawodników, regularnie oglądałem turnieje. Raczej wiedziałem – kolokwialnie mówiąc – z czym to się je, jak to może wyglądać w praktyce. Studia w Stanach Zjednoczonych bardzo dobrze przygotowały mnie do golfowego życia, które nie jest tak statyczne, jak mogłoby się wydawać.

Co masz na myśli?

Rocznie gram w ponad 20 turniejach. Można zaokrąglić, że jeden turniej – z całą logistyką – trwa tydzień. Do tego dochodzą treningi i przygotowania – to codzienne kilkugodzinne sesje. Sezon trwa w zasadzie od stycznia do listopada, więc na odpoczynek jest naprawdę niewiele czasu. 

Ile jest prawdy w powszechnej opinii, że golf jest drogim sportem?

No tak, mówisz golf, myślisz – luksusowe hotele, szybkie samochody i kosztowny sprzęt... Z pewnością są ludzie, którzy uprawiają ten sport z czystego snobizmu, ale golf jest na tyle wdzięczną dyscypliną, że na pole mogą wejść w zasadzie całe rodziny i świetnie się bawić niskim nakładem kosztów. Nie widzę przeszkód, żeby kupić kije golfowe za niewiele ponad tysiąc złotych i grać nimi przez kilka lat. Z pełnym przekonaniem mogę zapewnić, że golf nie jest sportem wyłącznie dla bogatych. 

Łatwo złapać golfowego bakcyla?

Przede wszystkim dobrze mieć w bliskim otoczeniu osobę, która wprowadzi nas w tę dyscyplinę. Zarazi nią, tak jak mnie zaraził ojciec. Jakiś czas temu pokazałem golfa Maćkowi Janowskiemu (żużlowiec – red.) i on się tak wkręcił, że teraz w zasadzie codziennie jeździ na pole. To naprawdę uzależniające zajęcie. 

Co, jeśli nie mamy w pobliżu takiej osoby?

Jeśli nie znamy nikogo, kto mógłby otworzyć przed nami świat golfa, to na początek zdecydowanie polecam lekcje z instruktorem. Zamach golfowy nie jest „typowym” ruchem naszego ciała, fachowa pomoc jest konieczna. W innym przypadku możemy łatwo się zniechęcić, a szkoda byłoby rezygnować z tej coraz popularniejszej dyscypliny tylko przez początkowe, podstawowe błędy.

A więc rosnąca popularność golfa staje się faktem?

Dostrzegam zdecydowanie większe zainteresowanie tą dyscypliną. W jakimś stopniu wpłynął na to koronawirus, bo ludzie szukali okazji, by po prostu spędzać czas poza domem, uprawiać jakiś sport. No i na pewno duży wpływ mają na to moje coraz lepsze wyniki. Bardzo mnie taki stan cieszy, bo w Polsce potrzebujemy nowych obiektów sportowych do trenowania golfa. W naszym kraju wciąż mało jest pól golfowych, w dodatku przeważnie są one zlokalizowane w pobliżu największych miast. 

Nie jest trochę tak, że samym golfistom ta rosnąca popularność nie jest na rękę? Że na tej – pewnego rodzaju – elitarności opiera się cała magia dyscypliny?

Chciałbym, żeby golf był możliwie jak najbardziej popularny, bo to naprawdę korzystny dla zdrowia sposób na spędzenie wolnego czasu. Absolutnie nie jestem zwolennikiem różnego rodzaju baniek formowanych wokół golfa. W Stanach Zjednoczonych ten sport jest dostępny dla wszystkich, za kilkanaście dolarów możesz spędzić na polu golfowym cały dzień, świetnie się przy tym bawiąc – sam lub ze znajomymi – bo jeśli potrzebujesz wyciszenia, to bez przeszkód możesz zagrać również w pojedynkę. Popularyzacja golfa to jest kierunek, w którym powinniśmy zmierzać. 

Co musiałoby się stać, żeby ten sport wdarł się w naszym kraju do mainstreamu?

Na pewno pomogłaby lepsza infrastruktura golfowa. Z mojej strony robię wszystko, co mogę, by jak najlepiej promować tę dyscyplinę. Jeśli pojawią się kolejne sukcesy, jeszcze większe – a wierzę, że się pojawią – to łatwiej będzie przebić się do liczniejszej grupy odbiorców. Teraz czeka mnie start w igrzyskach olimpijskich w Tokio, co będzie doskonałą okazją do zaprezentowania się szerokiej publiczności.

Jakie znaczenie dla golfistów mają igrzyska olimpijskie?

Dla większości golfistów zawody olimpijskie to po prostu jeden z wielu turniejów. W naszej dyscyplinie – podobnie jak w tenisie – liczą się przede wszystkim Wielkie Szlemy. Ale dla mnie możliwość wzięcia udziału w igrzyskach olimpijskich to spełnienie marzeń! Od dzieciństwa kocham sport, śledzę zmagania olimpijczyków w zasadzie odkąd pamiętam. Kiedy tylko pojawiła się informacja, że golf wraca na igrzyska, jednym z moich głównych celów stało się uzyskanie kwalifikacji olimpijskiej. Czuję ogromny zaszczyt z faktu, że zostałem pierwszym polskim golfistą na igrzyskach olimpijskich.

My Company Polska wydanie 8/2021 (71)

Więcej możesz przeczytać w 8/2021 (71) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ