Programy rządowe zmniejszyły liczbę niewypłacalności w Europie. Oprócz Polski... [TYLKO U NAS]

fot. Adobe Stock
fot. Adobe Stock
W całej Europie interwencje rządów mające na celu ratowanie przedsiębiorstw przyniosły zmniejszenie liczby niewypłacalności w porównaniu do 2019 roku. Z jednym wyjątkiem. Jest nim Polska - wynika z raportu Euler Hermes, do którego dotarła redakcja portalu mycompanypolska.pl.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

 Jak wynika z analizy, w Europie liczba niewypłacalności firm spadła średnio o 12 proc. w porównaniu do 2019 roku. Inaczej jest w Polsce - w naszym kraju wzrost tej liczby wynosi aż 24 proc. W ciągu 11 miesięcy 2020 roku upadło 1111 firm. Na całym świecie podobna sytuacja ma miejsce tylko w  dwóch istotnych gospodarkach – w Chile i Turcji.

W tym momencie nie ma jeszcze szczegółowych danych za grudzień, ale według Euler Hermes liczba niewypłacalności przez cały rok wzrośnie o 17 proc. w porównaniu do 2019 roku.

Sytuacja uległa znacznemu pogorszeniu od czerwca, kiedy to ogłoszono 88 niewypłacalności (w 2019 roku 70). W poprzednich miesiącach liczba firm z problemami była podobna, jak rok wcześniej (a nawet mniejsza). Najgorszy był październik, kiedy to niewypłacalność ogłosiło 144 firm (w 2019 roku tylko 82). Z kolei w listopadzie zanotowano 118 niewypłacalności, ale w porównaniu do poprzedniego roku wzrost wyniósł aż 115 proc.). Od lipca do listopada liczba niewypłacalnych firm utrzymywała się na poziomie ponad 100 miesięcznie.

Do największej liczby niewypłacalności w Polsce doszło w branży usługowej (Wzrost o 62 proc. rdr.) oraz transportowej (44 proc.). Trudna sytuacja obejmuje również branże produkcyjną (wzrost o 27 proc.). Z kolei mniejsza liczba niewypłacalności dotyczy firm z branży budowlanej (spadek o 7 proc. rdr.) i handlu hurtowego (16 proc.).

Największa liczba niewypłacalności dotyczy firm z takich sektorów, jak gastronomia, turystka, firmy eventowe i cateringowe. Co ważne, do prawdziwej fali doszło pod koniec roku, tuż po ogłoszeniu drugiego lockdownu dla tych branż. Przypomnijmy, wówczas przedsiębiorcy nie mieli do dyspozycji niemal żadnych narzędzi pomocowych - zostały one stopniowo uruchamiane od listopada i w grudniu (z mocą wsteczną).

Eksperci Euler Hermes zwracają jednak uwagę, że najgorsze może nas dopiero czekać. - Niewypłacalności i kłopoty firm na większości rynków są jedynie odłożone w czasie. Spodziewamy się ich kulminacji w latach 2021–2022 – czyli wtedy, gdy wszyscy liczyliby już jedynie na trwałe wzrosty, co może być zwodnicze, zwłaszcza dla eksporterów - wynika z raportu.

Przed takim scenariuszem przestrzegają ekonomiści z Europy Zachodniej. Przykładowo, w Niemczech liczba niewypłacalności w 2020 roku zmniejszyła się w porównaniu do 2019 o 16 proc. Przyczyny? Niskie stopy procentowe oraz programy wsparcia. Zdaniem ekspertów w samych tylko Niemczech w 2021 roku wzrost liczby niewypłacalności może wynieść aż 28 proc. Kluczowy będzie II i III kwartał, kiedy to zaczną wygasać roczne programy wsparcia.

Niestety, prawdopodobieństwo, że do zwiększenia liczby niewypłacalności dojdzie również w Polsce, jest bardzo duże. W czerwcu i lipcu minie termin na rozliczenie subwencji finansowej otrzymanej w ramach tzw. tarczy finansowej PFR. Firmy będą mogły otrzymać umorzenie w wysokości nawet 75 proc. otrzymanych środków. Pieniądze, przynajmniej częściowo, trzeba będzie jednak zwrócić. Czy uda się to wszystkim firmom, które otrzymały? Z pomocy w postaci pierwszej tarczy finansowej skorzystało ponad 340 tys. małych i średnich firm. Łączna udzielona pomoc to niemal 61 mld złotych.

Pełna analiza branżowa o niewypłacalności polskich firm w raporcie

ZOBACZ RÓWNIEŻ